środa, 26 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 1

 Ażeby urozmaicić sobie czas spędzany na codziennej rutynie w mojej pracy, polegającej na wieczornym sprzątaniu, wyciągnęłam z kieszeni ipoda i bawiąc się przez chwilę w rozplątywanie słuchawek, puściłam gotta have it. Wsłuchana w kojącą melodie piosenki zaczęłam kołysać biodrami w jej rytm. Skończyłam wycierać ścierką zalany kawą blat i powoli odwróciłam się, żeby znowu wypłukać materiał i móc skończyć codzienny zwyczaj. Omal nie krzyknęłam z przerażenia, kiedy zauważyłam stojącego kilkadziesiąt centymetrów ode mnie wysokiego bruneta o egzotycznej urodzie. Lustrował mnie swoimi czarnymi oczami przez kilka sekund, zanim podszedł jeszcze bliżej i przygryzł swoją dolną wargę. Impulsywnie zrobiłam krok w tył, z impetem wpadając na ułożone na stole krzesła, sprawiając że z hukiem spadły na ziemie. Śmiech czarnowłosego rozszedł się echem po całym pomieszczeniu. Nie mogąc powstrzymać uśmiechu podszedł do mnie i uścisnąwszy mnie mocno za ramie pomógł mi wstać. Stanąwszy na przeciwko niego poczułam jak mój oddech staje się płytki a policzki oblewają się czerwonymi rumieńcami. Skumulowawszy w sobie resztki odwagi, przerwałam niezręczną ciszę między nami:
- Podać coś może? - Zapytałam wątpliwym głosem, zdając sobie sprawę z tego, że nieznajomy wciąż wbijał place w moje ramie. 
- A co mi zaproponujesz? - Mężczyzna fantazyjnie uniósł jedną brew do góry przekrzywiając subtelnie głowę w prawo.
- Tak właściwie mamy już zamknięte, ale jeżeli mnie puścisz, to mogę podać ci kawę.
- A coś mocniejszego? - uśmiechnął się zadziornie. Matko, jak bardzo przeszywający on miał wzrok! Zdecydowałam się działać. Nie chciałam, aby zorientował się jak bardzo skrępowana i zaniepokojona się poczułam. Wyrwałam się z jego dosadnego uścisku i szybko skierowałam się w stronę lady. 
- Nie wiem czy zauważyłeś szyld jak tu wchodziłeś? To nie club, a kawiarnia. - Skwitowałam.
- Biorąc pod uwagę to jak przed chwilą tańczyłaś, mógłbym pomylić to miejsce z klubem ze striptizem. - wraz z wypowiedzeniem tych słów zbliżył się do mnie tak blisko, że nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów. Ponownie poczułam jak oblewa mnie fala ciepła, a moje policzki zabarwiają się delikatnym różem. Czułam się tak niezręcznie, że chcąc nie chcąc nie umiałam wydusić z siebie żadnego słowa, nawet małego piśnięcia. Może to i dobrze, nie miałam ochoty na ponowne ośmieszenie się przed nim. 
- A więc zapytam jeszcze raz. Co mi proponujesz na dzisiejszy wieczór? - Nachylił się nade mną, a jego smukłe palce w mgnieniu oka założyły moje brązowe opadające kosmyki włosów z powrotem za ucho. Przez moje ciało przebiegł zimny dreszcz, a moja klatka unosiła się ciężko kiedy nabierałam głębokie wdechy. Chłopak niechętnie cofnął dłoń. 
- Przykro mi, nie mam tobie nic do zaoferowania. - Powiedziałam niepewnie prostując się.
- Może jednak coś wymyślisz? - Rzucił niskim, przepełnionym groźbą głosem.
- Nie. Jak już wcześniej wspomniałam, jest już zamknięte, więc jeżeli na nic się nie decydujesz, to wyjdź. - odpowiedziałam szorstko, pomimo tego że strach opanował każdą cząstkę mojego ciała. 
Nieznajomy zmarszczył brwi obrzuciwszy mnie niechlubnym spojrzeniem. Widziałam jak mocno zaciska szczękę, przed chęcią wypowiedzenia kolejnego komentarza jednoznacznego ze sprzeciwieniem się moim słowom. 
Odwrócił się na pięcie i spokojnym krokiem skierował się w stronę oszklonych drzwi. 
- Tylko żebyś potem tego skarbie nie żałowała. - Po jego głosie wywnioskowałam, że jest to kpina, która powiedział, po to żeby mnie przestraszyć. Nie spojrzawszy w moją stronę, pchnął drzwi i bez słowa pożegnania wyszedł. 
Z ulgi zacisnęłam mocno powieki i głęboko odetchnęłam.


***

HARRY'S POV.

- Co to kurwa zrobiłeś? Wiesz szmato ile to jest warte?! - Wrzasnąłem chłodno obrzucając Jamesa groźnym spojrzeniem. Moja cierpliwość wisiała na włosku. Mechanik zrozumiał najwidoczniej, że nie jestem w nastroju do żartów, dlatego z zakłopotaniem zaczął się tłumaczyć. Wziąłem głęboki oddech, podciągając rękawy, aby się nieco uspokoić. Nie chciałem słuchać jego desperackich prób obrony. 
- Nie moja wina, że nie umiesz prowadzić motoru i jeździsz jak pojebany. - zabrzmiał jego pełen irytacji niski głos. Na prawdę starałem się zachować cierpliwość i opanowanie w zaistniałej sytuacji, ale tego było za wiele. 
- Wiesz że to jest najgorszy dzień w twoim życiu? - Wysyczałem przez zęby. Zbliżyłem się do niego, i chcąc go uderzyć zacisnąłem dłonie w pięści. Rzuciłem mu nieprzyjemny uśmieszek. Nagle usłyszałem z głębi pomieszczenia znajomy mi, dziewczęcy głos.
- Cześć, kotku. Odebrałam małego z przedszkola i pomyślałam, że po drodze cię odwiedzimy i pójdziemy razem na kolacje. W ogóle nie uwierzysz, jaki idiota odwiedził mnie dzisiaj w pracy...- odwróciłem głowę w kierunku skąd dochodził głos. Podskoczyłem lekko zdziwiony tym kogo zobaczyłem w drzwiach. Wyprostowałem się, powoli odsuwając się od Jamesa. -... ja, um.., ja przyszłam po klucze do domu. - Wyjąkała słodkim głosem. Nie mogłem uwierzyć, że ona tam stoi. Moje myśli były gdzieś daleko, dokładnie dwa lata wstecz, kiedy to po raz ostatni ją widziałem. Byłem przekonany, że po tym jakie piekło jej urządziłem, nie żyje. 
- Tak, a przed chwilą chciałaś powiedzieć jaki to idiota odwiedził cię w kawiarni. - Z moich wspomnień wyrwał mnie wyraźnie rozbawiony głos Zayna. Widziałem, że był lekko rozdrażniony, gdy ściągnął brwi i uśmiechnął się przebiegle. Po tych słowach, przez chwilę zapanowała cisza, słyszalne były jedynie nasze ciężkie oddechy. 
- A wiecie co? - Krępujące napięcie które panowało między nami przez kilkanaście sekund, przerwał opanowany głos Nialla. - Ja to uważam, że słodkie to dziecko. - Ciepło wypełniło całe moje wnętrze, kiedy usłyszałem te słowa. Dopiero w tej chwili zorientowałem się, że obok smukłej, dziewczęcej sylwetki, stoi mały chłopczyk. Na moje oko mógł mieć z dwa, trzy latka. Jego głowę zdobiła burza ciemnych, gęstych pukli. Miał ubraną musztardową koszulę, wciśniętą do obcisłych, burgundowych spodni. Chłopczyk nie spuszczał ze mnie wzroku, zieleń jego oczu była uspokajająca. 
- Poczekaj na mnie przed warsztatem, panowie i tak już wychodzą. - Wyjaśnił James. 
Obrzuciłem go lodowatym spojrzeniem, wszystkie moje mięśnie w ciele momentalnie się naprężyły. Uśmiechnąłem się sarkastycznie i rzuciłem: 
- Tak, tak, na razie wychodzimy.
- A tak w ogóle, Harry, to ten uroczy chłopczyk jest bardzo do ciebie podobny. Tylko słodszy i jeszcze nikogo nie zabił... chyba. - Stwierdził Niall i zaśmiał się melodyjnie. 
Byłem już niemalże przy drzwiach, ale chęć obrócenia się i spojrzenia na chłopca wzięła górę. Ostatni raz dnia dzisiejszego zlustrowałem spojrzeniem dziewczynę wraz z dzieckiem.
- Do zobaczenia. - Rzuciłem ochrypłym głosem na odchodne puszczając oczko do brązowowłosej. Wyszliśmy. 



***

Cześć! Witamy Was w pierwszym rozdziale naszego fanfiction. Mamy nadzieje, że się wam spodobało. Prosimy żebyście zostawiali szczere komentarze, a osoby które chcą być na bieżąco z rozdziałami, niech wpisują swój nick z tt w komentarzu tutaj

DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU! XOXO